Wróć do listy wpisów

Jeśli ktoś proponuje Ci stronę opartą o rozbudowany page builder, trzy razy się zastanów

Opublikowano 4 listopada 2023Przeczytasz ten tekst w jakieś 2 min

Pamiętasz, jak pisałem o prostocie w codziennej organizacji? Dziś zboczymy z kursu tylko odrobinę. Świat WordPressa zna wiele tak zwanych "page builderów". Kolosalne skrypty pozwalające w teorii na pełną dowolność budowania struktury strony internetowej. Co jeden to oferuje więcej - możesz zmieniać układy, kolory, wymiary, odstępy, żonglować obrazkami i kto wie, co jeszcze. Brzmi cudownie, ale w praktyce już takie nie jest.

To jedynie brzmi dobrze

Wyobraź sobie, że włączasz Worda i tworzysz pusty dokument. Jedyne, co widzsz to wstążka (zakładki z mnóstwem ikonek) u góry okienka i biała kartka poniżej z kursorem zachęcającym do akcji. A teraz wyobraź sobie, że ta wstążka powiela się co kolejny paragraf. Choć może lepiej przemówi do Ciebie znany sprzed laty (i na szczęście prawie już zapomniany) widok Internet Explorera wypakowanego tzw. toolbarami:

Toolbary w IE

Mniej więcej tak będzie wyglądała edycja podstrony lub wpisu w takim na przykład WP Bakery. Nawet jeśli użyjesz czegoś z pozoru lżejszego jak Elementor - gwarantuję Ci, że prędzej niż później poczujesz ogromne przytłoczenie o ile w ogóle podejmiesz się edycji strony używając tego narzędzia. Powiem więcej: osobiście uważam, że Gutenberg jest równie ślepą uliczką, co każdy już istniejący page builder dla WordPressa. Dlaczego? Ano dlatego, że dając gigantyczne możliwości powoduje chaos i dramatycznie zmniejsza czytelność panelu administratora.

To kosztuje

Taki Elementor to wydatek $59 na rok. Po średnim kursie to około 250zł. Niby nie dużo, ale stronę jednak warto co parę lat odświeżać. Po czterech latach zbiera się już 1000zł. Jeśli ktoś zaproponował Ci podobną wtyczkę za darmo, na pewno jej licencja jest odpowiednio doliczona do usługi. Wróćmy jeszcze do kwestii odświeżenia strony - zwykło się robić to "na raz". Projektujemy odświeżony wygląd, kodujemy, testujemy i publikujemy. Działając na page builderze prawie na pewno nie uda się tego zrobić na raz. Po pierwsze dlatego, że musisz każdą stronę po kolei przeklikać i wdrożyć nowy wygląd, a po drugie dlatego, że narzędzia oferujące tak ogromne możliwości paradoksalnie bardzo często ograniczają naszą dowolność konstruowania dajmy na to struktury podstron. Może się w którymś momencie okazać, że to co chcielibyśmy osiągnąć jest na tyle niestandardowe, że page builder po prostu polegnie. Rynek jest pełen firm i freelancerów oferujących zbudowanie strony w oparciu tylko o page buildery - i nie ma w tym nic złego dopóki są to projekty trzymające się pewnych ram. Jeśli w którymś momencie w przyszłości będziesz chcieć odbiec od utartych konwenansów, zaczną się schody. Integracja dedykowanego kodu z page builderem może być delikatnie ujmując upierdliwa. Może się okazać, że część kodu wyląduje - jak należy - w samym kodzie motywu, a część będzie trzeba wrzucić gdzieś w niezbadane zakamarki ustawień page buildera. Konia z rzędem temu, kto później się w tym połapie.

Co robić, jak żyć?

Na szczęście problem nie nazywa się "WordPress", a "wymagania i oczekiwania". Jeśli wiesz na pewno, że strona zostanie w standardowych, powszechnie znanych ramach funkcjonalnych - raczej page builder się sprawdzi (choć uważam, że może się znowu okazać, że to strzelanie z armaty do mrówki). Alternatywnym podejściem jest użycie rozwiązań polegających na rozszerzaniu struktury danych WordPressa. Najpopularniejszym takim rozwiązaniem z pewnością jest wtyczka Advanced Custom Fields. Poza niemal dowolnymi możliwościami kreowania własnych struktur danych umożliwia ona także implementację pewnego rodzaju page buildera. Z tą jednak różnicą, że możemy założyć ograniczone możliwości ingerencji w wygląd i układ. Innymi słowy - klient końcowy ma wpływa na treść strony, ale nie w pełni na jej wygląd czy układ (choć i to da się w ACF zaimplementować). Tak czy inaczej jest to najlepsze wyjście godzące interesy programistów z końcowym odbiorcą gotowego produktu. Programiści czują - i faktycznie mają - większą kontrolę nad kodem (co przekłada się na zauważalnie mniej potencjalnych problemów), a Ty jako końcowy klient masz bardziej przyjemny i minimalistyczny interfejs skrojony dosłownie na miarę. I nie boisz się, że jakaś zmiana rozsypie stronę w drobny mak :) Oczywiście ACF też kosztuje - w chwili pisania tego wpisu jest to koszt $49 na rok - a więc taniej niż w przypadku wpsomnianego Elementora. Jest to jednak cena warta wydania, ze względu na lepszą kontrolę kodu, spójność i "przepływ" danych oraz spokój ducha :) Pamiętaj - im prościej, tym najczęściej lepiej.